Teren stadionu, Ośrodka Sportu i Rekreacji, a także pobliskiego lasku i znajdujących się nieopodal lokali, nigdy nie należał do najbezpieczniejszych. W Gryfinie teren stadionu jest nie tylko miejscem rozgrywek sportowych, ale także regularnych imprez i zabaw, a to za sprawą znajdującego się na stadionie lokalu gastronomicznego. Działalność rozrywkową prowadzi także położony nieopodal bar z ogródkiem przy ul. Sportowej. Weekendy na tym terenie rozbrzmiewają muzyką, aż do późnych godzin nocnych. Jedni się bawią, inni narzekają.
Można pod murek - Nie wiem, czy w lokalu na stadionie brakuje toalet, czy nie? - mówi mieszkanka najbliższego bloku. - W każdym razie na naszych oczach swoje potrzeby fizjologiczne każdego dnia załatwiają przebywający tam klienci, zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Nasze dzieciaki biegają po podwórku, a za płotem zupełnie inny świat. Niby dzieje się to na zapleczu lokalu, ale przecież naprzeciwko naszych okien. Dziwne, że właściciela tej gastronomii zupełnie to nie obchodzi - dodaje gryfinianka. Jeszcze rok temu nieopodal lokalu stały toy-toy'e, które niemal na oczach mieszkańców niszczały z dnia na dzień, wreszcie rozpadły się zupełnie. To, że w miejscu takim jak stadion, gdzie często przebywa wiele osób, toalet praktycznie nie ma wcale, może zdumiewać, ale trudno zaprzeczyć faktom. W lokalu na stadionie toalety są, ale płatne. Klienci, którzy goszczą sie na zewnątrz lokalu, zdecydowanie wolą świeże powietrze, pod każdym względem.
A muzyczka gra Wielokrotnie o interwencję w sprawie zakłócanej ciszy nocnej na stadionie proszona była policja. Sytuacja uspokoiła się nieco, po wydarzeniach sprzed kilku lat, gdy doszło do tragicznego w skutkach pobicia jednego z pracujących na stadionie robotników. Obecnie mieszkańców dziwią inne sytuacje. Lokal przy ul. Sportowej, który wraz z nadejściem wiosny wznowił swoją działalność, zakłóca ciszę nocną mieszkańców. - Jest lepiej niż dwa lata temu - mówi jedna z mieszkanek pobliskiego osiedla. - Ale jednak muzykę znowu słychać po godzinie dwudziestej drugiej.
Miło i przytulnie Wraz z końcem maja za barakami, w których znajduje się sala treningowa, na stadionie pojawiły się ni to stare wiaty, ni to zadaszone stoły. Wszystko razem wygląda jak nowo powstałe slumsy. Ustawione na zapleczu, w zaciszu, stały się idealną bazą dla nieformalnych spotkań towarzyskich. Jak tylko zapada zmrok, miejsce to zajmuje młodzież, z tego co obserwują mieszkańcy, często piją tam przyniesiony alkohol. - Tego terenu chyba nikt nie kontroluje - martwią się ludzie z osiedla. - Ja boję się tu przychodzić - mowi Pani zajmująca się strojami sportowców. - Mam tu barak, układam koszulki, czasem przychodzę o dziesiątej, ale odkąd OSir przywiózł tutaj te budy, bardzo się boję. Młodzież siedzi tu po nocach i pije alkohol - dodaje. W ostatnich dniach jedna z wiat została przewrócona. Nikt nie próbuje tego uporządkować. W pobliżu bloku i zaparkowanych aut niemal doszczętnie spłonął śmietnik i nie była to kwestia przypadku, tylko ewidentne podpalenie, które potwierdza administrator budynku - Gryfińskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. - Tu w weekendy nie jest bezpiecznie - mówi lokator pobliskiego bloku. - Spłonął śmietnik, odbywają się nieformalne spotkania towarzyskie, toaletę i nocne krzyki mamy pod oknami. Ktoś powinien w tej sprawie zainterweniować - dodaje. vj
Źródło: Nowe 7 Dni Gryfina |