Niespodziewane kontrowersje wybuchły wokół cieszącego się dotąd dobrą opinią ośrodka jeździeckiego w Żórawiu. Gdy chciano go skontrolować, właściciele nie wpuścili inspektorów
Zaczęło się 9. lipca, gdy matka jednego z dzieci przebywających na letnim obozie jeździeckim w Żórawiu, zadzwoniła do Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gryfinie. Stwierdziła, że dzieci przebywają tam "w warunkach antysanitarnych" i dodała, że nad jezioro są wożone otwartą przyczepą za ciągnikiem. Sanepid musiał takie doniesienie sprawdzić i już następnego dnia trzy pracownice udały się na miejsce. Jednak właścicielka obiektu nie wpuściła ich na swój teren oświadczając, że zna przepisy i według nich pracownice Sanepidu nie mają prawa jej kontrolować. Powołała się na to, że prowadzi działalność agroturystyczną niepodlegającą zgłaszaniu.
Policji i kuratora też nie
Inspektor sanitarny był innego zdania, gdyż przyjmując na swój teren grupę dzieci, właścicielka gospodarstwa ponosi odpowiedzialność zarówno za sanitarne warunki ich pobytu, jak i za warunki przygotowywania oraz podawania posiłków. Kiedy więc w ośrodku w Żórawiu rozpoczął się kolejny turnus, 15. lipca Sanepid poprosił o asystę policję. Jednak i tym razem kontrolerzy nie zostali wpuszczeni. Nie pomogła też interwencja Kuratorium. Podjęto więc radykalną decyzję. Kurator 17. lipca wydał zarządzenie nakazujące powrót dzieci do miejsc zamieszkania.
Dlaczego nie wpuścili? Pisząc ten tekst, 20. i 21. lipca staraliśmy się uzyskać wypowiedź właścicieli obiektu w Żórawiu pod nr 6D, jednak nie odbierali oni telefonów, ani nie oddzwonili, gdy nagraliśmy swoją wiadomość. Dysponujemy więc tylko opiniami z Sanepidu i Cechu Rzemiosł. Faktycznie, gdy rolnik świadczy usługi agroturystyczne i przyjmuje gości do maksimum 5. pokojów, nie musi zgłaszać działalności gospodarczej i nie płaci podatku. Gdy więc jest u niego kilku gości, jest to jego prywatna sprawa. Jednak, gdy przyjmuje grupę na specjalistyczny pobyt (konie), a na dodatek, gdy są to dzieci - musi spełniać wymagane przepisy sanitarne! Pod tym względem Unia Europejska jest bezwzględna. Jej przepisy nas też obowiązują od 2006 roku.
Chodzi o image Organizator takiego pobytu nie musi go zgłaszać w Kuratorium, a wtedy faktycznie kontroli jakby nie podlega. Jednak zgłoszenie raczej jest w jego interesie, gdyż w ten sposób buduje opinię firmy. Można wprawdzie uznać, że owa opinia już jest dobra, skoro od lat w Żórawiu odbywają się podobne obozy. I jak nam powiedziała sąsiadka Bożeny Kowalczyk, właścicielka gospodarstwa i stadniny opiekuje się dziećmi bardzo dobrze. Opinia jest więc dotąd dobra, o czym świadczą kolejne turnusy pełne dzieci. Może ją jednak popsuć niefortunny upór z niewpuszczaniem kontrolerów, bo sprawa staje się głośna. Jeśli ktoś nie zgłasza obozu, to może mieć ukryty cel. Podobnie, jak z Sanepidem - jeśli nie wpuszcza się inspekcji powołanej do tego celu, czy ma się coś do ukrycia? rk Źródło: Nowe 7 Dni Gryfina |