Producent kontenerów Gulf Intermodal sp. z o.o. w Szczecinie - Płoni znowu ma kłopoty; firma stoi, bo nie ma pieniędzy na materiały. Załoga, która od ponad dwóch miesięcy nie otrzymuje wynagrodzenia, praktycznie przejęła część obowiązków zarzadu. Dyrektorowi oznajmiła na piśmie, że jest... "personą non gratta". Z właścicielem firmy - Anglikiem Ronem Moorem - nie ma kontaktu.
Produkcja stanęła na dobre w połowie lipca. Mimo, że firma miała i ma dość gruby portfel zamówień, a także spore dochody z dzierżawy zbędnego majątku...
- Jest wiele powodów takiej sytuacji. Zadecydowały o tym między innymi błędy przy zawieraniu kontraktów - powiedział Arkadiusz Andrelczyk, kierownik działu zakupów i magazynów, a obecnie, gdy dyrektor, przed którym załoga zamknęła bramę "przebywa na zwolnieniu lekarskim", de facto zarządcą firmy. - Z powodu nieterminowej realizacji zlecenia straciliśmy kontrakt z niemieckim odbiorcą. Nie otrzymaliśmy za wyprodukowane nadwozia wymienne ani jednego euro. Podobnie było w przypadku kontraktu dla Norwegów. Trzeci nieudany kontrakt dotyczy dostawy kontenerów dla... spółki powiazanej kapitałowo z naszą firma czyli Gulf Intermodal - dodał szef produkcji.
Chodzi o spółkę-matkę zarejestrowaną w Anglii - Gulf Intermodal LTD. Pieniądze za ponad 40 kontenerów nigdy do kasy polskiej spółki-córki nie wpłynęły. W sumie na zerwanych kontraktach firma straciła około 2 mln euro. 160-osobowa załoga jest przygnebiona. Raz na dwa tygodnie każdy pracownik otrzymuje symboliczne zaliczki (np. 100 zł.). Pieniądze pochodzą ze sprzedaży złomu, który zalegał na placach i w magazynach. Część wpływów z tego tytułu pracownicy postanowili przeznaczyć na spłatę zadłużenia za elektryczność. Wolny czas wykorzystują na porządkowanie zakładu. Nie przebierają w słowach słysząc nazwisko Ron Moore:
- Wypompował stąd co się dało i wyjechał - usłyszeliśmy od jednego z pracowników.
Jeszcze gorzej wyrażaja się na temat dyrektora Stanisława Augusta.
Problemy z płatnościami zaczęły się w styczniu br. Od tego momentu coraz więcej pracowników, w tym głównie wysokowykwalifikowanych spawaczy (w sumie 55 osób), rezygnowało z pracy. Niektórzy szybko znaleźli ją w firmie konkurującej z fabryka w Płoni - Krone zlokalizowaną przy granicy niemiecko-holenderskiej. Tam połowa załogi to Polacy.
- Dzisiaj to nie my produkujemy 20 kontenerów dziennie lecz oni - powiedział Arkadiusz Gumiński, szef produkcji.
W sądach wierzyciele złożyli już trzy wnioski o upadłość firmy. Jest wśród nich również wniosek byłego prezesa zarządu spółki, z którym obecny właściciel jeszcze się nie rozliczył.W firmie nie działają zwiazki zawodowe. Pracownicy gotowi są na własna rękę ratować swoją firmę. Liczą, że kontahenci zakupią materiały niezbędne do realizacji przerwanych zleceń. Najczęściej powtarzane przez nich słowo to: odpowiedzialność.
(R. CIEPLIŃSKI)
Źródło: Kurier Szczeciński |
