Zamiast kłopotliwych wpłat na poczcie czy w banku, wystarczy, że w zeznaniu podatkowym wpisze się, dla jakiej organizacji ma być przekazany datek i fiskus sam przeleje na jej konto 1 procent naszego podatku. To znacznie zwiększy popularność charytatywnych wpłat - oceniają specjaliści. Z możliwości przekazywania jednego procentu na rzecz organizacji mających status pożytku publicznego możemy korzystać już trzeci rok. Nadal zainteresowanie nimi jest niewielkie i na wpłaty decydują się tylko nieliczni podatnicy. Ci, którzy tego nie robią, najczęściej narzekają na zbyt wiele formalności. - Nic w tym roku nie przekazałem - przyznaje pan Marek ze Szczecina. - Trzeba specjalnie iść na pocztę, żeby wysłać pieniądze i mieć kwitek. To mnie odstrasza - wyznaje nasz czytelnik. Jest jednak szansa, że to się zmieni. Rządowy projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, którym zajmuje się teraz Sejm, zakłada duże ułatwienia w przekazywaniu 1 proc. podatku. Wystarczy, że wypełniając zeznanie wpiszemy tylko nazwę organizacji, jej numer KRS i numer jej bankowego konta, a urząd skarbowy sam przeleje pieniądze na wskazane dane. Tego typu rozwiązania są stosowane za granicą, m.in. w Niemczech. Niestety, zasada ta ma zacząć obowiązywać u nas dopiero w rozliczeniach podatkowych za 2007 rok. Zdaniem Ewy Piotrowskiej, doradcy podatkowego ze Szczecina, będzie to dobre rozwiązanie. - Jestem przekonana, że tych pieniędzy wpłynie znacznie więcej niż dotychczas. Będzie to już wtedy tylko kwestia wybrania odpowiedniej organizacji. Staniemy wszyscy przed poważnym wyborem, gdyż tych szlachetnych organizacji jest naprawdę bardzo dużo. Formalności będą się sprowadzać do wpisania danych organizacji i jej konta do odpowiedniej rubryki. Miałam parę zapytań w tej sprawie od klientów. Jak się dowiedzieli, że teraz trzeba chodzić na pocztę, wypełniać druczek i za przekaz jeszcze zapłacić, to rezygnowali. Szkoda tylko, że to wejdzie tak późno - ocenia doradca. Pomysł podoba się także samym zainteresowanym, czyli organizacjom pożytku publicznego. - Dużo osób przynosi do mnie ptaki i mówią, że chcieliby wpłacić, ale to dla nich zbyt uciążliwe - opowiada Zofia Brzozowska, szefowa Fundacji "Ratujmy Ptaki" w Szczecinie. - Jednostkowo są to niewielkie pieniądze, ale w sumie zbierają się z tych wpłat spore sumy. Niestety, o ile w pierwszym roku z tych wpłat otrzymaliśmy 20 tys. zł, w tym roku było to 18 tys. zł i to głównie spoza Szczecina - wylicza Zofia Brzozowska. (M.Kubera)
Źródło: Kurier Szczeciński |